Witaj
jezeli wszedłeś na tego bloga to wiedz ze chciałem namotać kłebek banialuków i niedorzeczności nie majacych nic wspólnego z rzeczywistością. Nie udało mi się. Nie musiałem. Taka jest włoska rzeczywistość. ...lasciate ogni speranze...

niedziela, 10 stycznia 2010

Kalendarz - swiatecznik (festivo)












Festivo. Świętowanie po toskańsku zawsze jest trochę pod presją straconego czasu. Domenica per tutto(niedziela na wszystko) – mówi mój znajomy Franco i odpala traktorek zeby wykonać trochę prac przy oliwkach. Jego zona od rana rusza do generalnego prania. Wykorzystać czas wolny od stałych płatnych zajęć, nie da się zarobić to przynajmniej ‘’coś koło domu podziałać’’. Nalezy tu jeszcze zaznaczyć, że oboje sa na emeryturze,oliwki należą do Szwajcara,który płaci Frankowi, a w tygodniu oboje zajmuja się dodatkowymi płatnymi zajeciami. Czuję jakiś dziwny ucisk tradycji polskiego świetowania. Że leniuszki niby jesteśmy? Inne priorytety, bo obiad u teściów, świętowanie,czy inna kolejność.
Ale świeta toskańskie są. Nie powiem. Rozdzieliłbym tu wszystkie sagra,festa popolare,fiera od tradycyjnych fest, znanych od dawna lub ładnie wskrzeszonych kilkanaście lat temu na potrzeby turystyczne. Postaram sie o kilku konkretnie napisać. Ale wiekszość z pewnoscią znanych jest nawet okazjonalnemu turyscie bo kto nie słyszał o Palio di Siena czy wyscigach cannotierów w Pizie ,o słynnym kłuciu Saracena w Arezzo, gdzie miejsca siedzące na trybunach trzeba rezerwować z rocznym wyprzedzeniem lub nawet o Bravio dell’botte w Montepulciano. Zastrzegam się ze to swięta turystyczne, sezonowe, choc miejscowi biora w nich czynny udział.
Nie sposób ogarnąć w jeden sezon wszystkich nawet na małym terenie. Seria przedziwnych uciesznych ludowych świąt typu Festa dell’bico (Świeto placka, rodzaj złozonej pizzy) zaczyna sie wczesna wiosną a kończy Sagra di Castagnie (świeto kasztanów) w listopadzie. Typowo turystyczny sezon , lipiec sierpień jest tak nasączony świetami ,że w ciagu 10 lat nie miałem szans zeby zobaczyć wszystkie festy,gary, sagry itp.
Postanawiam wybrać się na jedno z malutkich zdawałoby się świat w San Casciano dei Bagni. Ładne miasteczko tuz obok zamku Fighine,który podobno omal nie został sprzedany Stingowi. Duże centrum term,trochę juz skomercjalizowane i malutkie, stare, spiętrzone wzwyż,miasteczko z widokowym placem,kilkoma uliczkami na krzyż. Odbywa się tu doroczne Palio,jak sie okazuje trochę na dożynkowo.Palio albo sfilada (najcześciej jedno i drugie) są często ukoronowaniem tygodniowej lub wiekszej festy. Cóz nic dziwnego mieszkańcy,kontrady, wydaja pieniądzę na stroje,dekoracje więc chcą to już wykorzystać. Ubawiłem sie juz kiedys serdecznie w maleńkich Piazze di Cetona, gdzie ustawiono piece i stoły na jedynym w mieście placyku na Festa dell bico( wspomnianego juz podwójnego placka z róznymi dodatkami w środku). Festa polegajaca na staniu w kolejkach zeby zamówic placek, czekanie na odbiór, jakiejs potańcówce wieczorem i loterii fantowej. Powtarzano ja trzykrotnie, mniej wiecej co dwa tygodnie bo’’ludzie sie dobrze bawili, a stoły i piece juz i tak ustawione’’. Ale coś w tym jest.Jeżeli jest fajnie, zostawmy w spokoju program,kalendarze,bawmy się jeszcze...
Tymczasem na plac powoli wkraczają contrade. Kazda z tych drużyn reprezentuje część,dzielnicę miasteczka,często tez okoliczne wioski. San Casciano ma trzy contrade, mają swoje barwy, sztandary,godła.Należą do nich mieszkańcy,sympatycy i organizatorzy noszą po prostu chustę z barwami swojej contrade a wybrańcy - średniowieczne stroje, od starszych państwa po maluchy.
Oprócz zbrojnego rycerskiego ramienia, głów rodu,pięknych dam i oczywiście dzieci,
ważne funkcje to dobosze i sbandieratori(chorąży niosący flagi w barwach contrade).
Dlaczego? Cóż trzeba zobaczyć defiladę i przekonać się.

Brak komentarzy: