Witaj
jezeli wszedłeś na tego bloga to wiedz ze chciałem namotać kłebek banialuków i niedorzeczności nie majacych nic wspólnego z rzeczywistością. Nie udało mi się. Nie musiałem. Taka jest włoska rzeczywistość. ...lasciate ogni speranze...

czwartek, 20 stycznia 2011

Styczniowy wieczór


Znamy chyba bardziej z letnich wypadów toskański wieczór. Małe miasteczka co daja trochę cienia między kamiennymi murami...łyk czegoś zimnego,lody w gelateriach...
Zimą jest trochę inaczej, szarzej,mgliściej... Choć nie do końca może.Schodzę własnie po schodach z naszego zawieszonego nad palmą w XII wiecznej kamieniczce mieszkania a tu nagle dziwny dźwięk... Flety?Kobza? Wychodzę na uliczkę,Roberta już otworzyła swoją galerię,Katia obok szamoce sie z kluczami do spizzicherii a uliczką zasuwa dwóch ubranych w kubraki kobziarzy.Od sklepu do sklepu,od zaułka do zaułka,zaebrać na wino, ba może nawet na kolację.
Życie toczy się teraz inaczej.Dyskutujemy spokojnie w barze z barmanem Stefano o dziejach i historiach a miejscowy siwy Amerykanin dodaje co chwilę, zrozumiałem,wszystko zrozumiałem. Na uliczce nie snuja się już tłumy znudzonych turystów za to u fryzjera Armanda tłumek starszych panów komentuje miejscowe i światowe wydarzenia, niektórzy może nawet zmienią fryzurę z tej okazji.
Nas innostrańców troche może szokują niektóre obyczje ale niektóre sporo tłumaczą.Adwentowo gorszymy się na wczesne wieszanie ozdób w witrynach sklepów a w Toskanii tradycyjnie wykupuje sie choinki żeby je ubrać 8 grudnia! Od Niepokalanego Poczęcia NMP zaczyna się strojenie i szopkowanie. Wszystko za to znika ze skrupulatnością po Epifanii bo "dopo Epifania tutte feste vanno via".
Rytm wystukany starym dobrym kalendarzem, na stół owocowo-warzywny wjeżdża kiwi i jakieś zimowe sałaty.Wszystko ma swój czas.I choć burzy się krew na temat różnych politycznych zamieszek i skandali,nikt nie zapomni o porannej kawie,spacerze i regularnej porze kolacji.Tu nikt nikogo z powodu przekonań politycznych nie zastrzeli.