Witaj
jezeli wszedłeś na tego bloga to wiedz ze chciałem namotać kłebek banialuków i niedorzeczności nie majacych nic wspólnego z rzeczywistością. Nie udało mi się. Nie musiałem. Taka jest włoska rzeczywistość. ...lasciate ogni speranze...

niedziela, 22 maja 2011

Smacznego po toskańsku.




Porannym zerknięciem w tv zauważam radosna reklamę masła, czy też innego masłopodobnego produktu o zapachu świeżego chleba. Z toskańskiej perspektywy przypominam sobie różne potrawy które preparowałem w Polsce o „przepysznych” oryginalnych smakach z torebki. Torebka ze swoja magiczną zawartością towarzyszyły znanej mi polskiej kuchni nieustannie, podrawki, przyprawki, rosołki, kostki itp. Szybkie danie, szybka obsługa, pewny konkretny smak… Ba. Polskie pracownice przyjeżdżają do Włoch z niezbędna torbą Przyprawki.
Schodzę na uliczkę pod domem i widzę na 50 metrach mojej uliczki dwie piekarnie (gdzie składniki każdego rodzaju pieczywa są określone na wiszącym na scianie wykazie i spulchniacza tam nie widziałem) których właściciele sami pieką swoje wyroby, rzeźnię ze świeżym miechem ale i z możliwością próżniowego zapakowania każdego wybranego kawałka mięsa, ze spizzicherrią gdzie sery i wędliny, i można kupić sobie nawet gotowana szynkę bez ryzyka ze w lodówce skurczy się o połowę po tygodniu. Znane mi przyprawy zrywam w ogrodzie albo w parku, ewentualnie ze skrzyneczki, od bazylii do liscia laurowego tudzież inne. Na zapach podgrzewam kawałek chleba i i skrapiam swieżą oliwą. I wiecie co wam powiem, martwię się czy w kraju będę umiał wybrać produkty, żeby nie zacząć wprowadzać do organizmu zapachowych, smakowych, konserwujących i upiększających substancji . Da się?

sobota, 14 maja 2011

republiki i wybory



W malutkim włoskim miasteczku wybory miejskich - gminnych rajców. We Włoszech jak wiadomo Toskania i Umbria głosuje na lewicę, północ na prawicę (nawet jak to wymaga potem sprzymierzenia z kimkolwiek dla realizacji własnych interesów) i południe na kogo wskaże mafia. Chwilowo na przedziwnie ulepiona pseudo-lewicę Berlusconiego (sprzymierzoną parlamentarnie z prawicą, uff!). Niby ogólno-państwowa ordynacja wyborcza nie jest taka znowu ogólna jak się ostatnio okazało. Lombardia na ten przykład powołała się na autonomię regionów i ... zniosła limit kadencji dla jednego kandydata (jak dotąd trzy ).
Jak już wspomniałem wybory lokalne czyli totalny ruch. Rozrzuceni po półwyspie Włosi mogą sobie ustawowo wziąć kilka dni wolnego żeby dojechać do miejscowości zameldowania stałego. Przy wyborach ogólnych przysługują jeszcze darmowe bilety. Przemieszczenia i wędrówki ludów słowem, przedszkole mojej córki zamknięte od piątku z tej okazji ( we Włoszech każda okazja jest dobra do zamknięcia szkół,przedszkoli i oczywiście urzędu gminy oraz poczty).
Wróćmy jednak do samych wyborów ojców miasta tudzież gminy. W miasteczku jest kilku kandydatów z lewicy i z lewicy. Pozostali właściwie sie nie liczą. Pozostaje tak naprawdę kandydat z lewicy lewicy. Jeśli wygra - centralizacja działania partii z której wygra (partia lewicowa wygra prawdopodobnie wybory w całym regionie i w stolicy) zapewni szybszą realizację inwestycji i przychylne oko w rozdzielniku funduszy. Poza tym... kto inny miałby wygrać? dziwią się mieszkańcy miasteczka.
Przypomina mi to sytuację z rodzimego polskiego krajobrazu, małe miasteczko, wybory do rady gminy i wójta. Wygrały postacie które z nazwisk pamiętam jeszcze z czasów głębokiej komuny, zawsze w administracji państwowej. A jaki program wyborczy był?- pytam zaciekawiony czy taki "wieczny kandydat" coś zmienia.
- A był jakiś program? Były plakaty na kogo głosować. -kwitują mieszkańcy.
W naszych europejskich republikach jak widać program działania jest nieistotny. Jak mówił Dante - Idz swoją drogą a ludzie niech mówią co chcą.

piątek, 6 maja 2011

Zwłoki terrorysty a kultura europejska.

,,Jako katolik zgadzałem się z Janem Pawłem II w sprawie chrześcijańskich korzeni Europy, ale jako polityk świeckiego państwa nie mogłem wpisać ich do unijnej konstytucji - powiedział w czwartek w Paryżu były francuski prezydent…”
(Onet.pl.wiadomości za PAP)
Jakoś mnie nie przekonuje takie podwójne przeżywanie. Na szczęście nie muszę, nie jestem prezydentem. Nawet byłym. Mogę sobie w związku z tym pozwolić na niezależne np. od konstytucji europejskiej, odczucia. Wałkowana na okrągło historia o zabiciu Bin Ladena budzi także różne odczucia. Ballada o niezłomnych assasinach amerykańskiej armii i zwycięstwie nad złem powinna zakończyć opowieść w momencie śmierci złego wodza. Wywlekanie zwłok, fotografii itp. uważam najdelikatniej mówiąc za przejaw złego smaku.
Na spotkaniu w niewielkiej grupie Zanussi opowiadał kiedyś o wizycie z międzynarodową grupą aktorów i reżyserów w Moskwie za komuny. Podczas spektaklu teatralnego opiewającego zwycięstwo żołnierzy radzieckich nad hitlerowskimi Niemcami rozgrywała się scena triumfu. Dopadnięci Niemcy tracą powoli życie, kopani i dobijani przez zwycięzców. Padają jak muchy, dramatycznie i groteskowo wykręcając konwulsyjnie ciała. Radziecka publiczność bije brawa radzieckim zwycięzcom, szaleje z radości. Wstaje grupa polskich i francuskich artystów i… wychodzi. Śmierć to śmierć. Nawet wroga. A tańczyć na czyichś zwłokach to hm, więcej niż niesmaczne. Przynajmniej w naszej kulturze dotąd tak się przyjęło. Z europejskim pozdrowieniem – człowiek.