Witaj
jezeli wszedłeś na tego bloga to wiedz ze chciałem namotać kłebek banialuków i niedorzeczności nie majacych nic wspólnego z rzeczywistością. Nie udało mi się. Nie musiałem. Taka jest włoska rzeczywistość. ...lasciate ogni speranze...

piątek, 6 maja 2011

Zwłoki terrorysty a kultura europejska.

,,Jako katolik zgadzałem się z Janem Pawłem II w sprawie chrześcijańskich korzeni Europy, ale jako polityk świeckiego państwa nie mogłem wpisać ich do unijnej konstytucji - powiedział w czwartek w Paryżu były francuski prezydent…”
(Onet.pl.wiadomości za PAP)
Jakoś mnie nie przekonuje takie podwójne przeżywanie. Na szczęście nie muszę, nie jestem prezydentem. Nawet byłym. Mogę sobie w związku z tym pozwolić na niezależne np. od konstytucji europejskiej, odczucia. Wałkowana na okrągło historia o zabiciu Bin Ladena budzi także różne odczucia. Ballada o niezłomnych assasinach amerykańskiej armii i zwycięstwie nad złem powinna zakończyć opowieść w momencie śmierci złego wodza. Wywlekanie zwłok, fotografii itp. uważam najdelikatniej mówiąc za przejaw złego smaku.
Na spotkaniu w niewielkiej grupie Zanussi opowiadał kiedyś o wizycie z międzynarodową grupą aktorów i reżyserów w Moskwie za komuny. Podczas spektaklu teatralnego opiewającego zwycięstwo żołnierzy radzieckich nad hitlerowskimi Niemcami rozgrywała się scena triumfu. Dopadnięci Niemcy tracą powoli życie, kopani i dobijani przez zwycięzców. Padają jak muchy, dramatycznie i groteskowo wykręcając konwulsyjnie ciała. Radziecka publiczność bije brawa radzieckim zwycięzcom, szaleje z radości. Wstaje grupa polskich i francuskich artystów i… wychodzi. Śmierć to śmierć. Nawet wroga. A tańczyć na czyichś zwłokach to hm, więcej niż niesmaczne. Przynajmniej w naszej kulturze dotąd tak się przyjęło. Z europejskim pozdrowieniem – człowiek.

Brak komentarzy: