Witaj
jezeli wszedłeś na tego bloga to wiedz ze chciałem namotać kłebek banialuków i niedorzeczności nie majacych nic wspólnego z rzeczywistością. Nie udało mi się. Nie musiałem. Taka jest włoska rzeczywistość. ...lasciate ogni speranze...

niedziela, 19 lutego 2012

grzech na wojnie

Wychodzę z kościoła San Secondiano, jednego z najstarszych w Toskanii bo zbudowanego w całości z bloków budynków etruskich i rzymskich. Pleban krótko skomentował ewangelię o paralityku. I rzucił jedno zdanie przy którym nie sposób się nie zatrzymać. Sumą wszystkich naszych grzechów jest wojna. Ta realna, rzeczywista. Już widzę komentarze gdyby taki teks ukazał się gdzieś na forum czy na jakims otwartym portalu. Wszystkie jasie , stasie i inne jednodniowe nicki grzmiałyby o ciemnogrodzie,średniowieczu, zabobonach itp. Ale fakt faktem. Wojna to nie kara za grzechy, tylko - jak powiedział wielebny - suma grzechów. Chytrości, nienawiści i czego tam jeszcze.Wielki worek pewnie. Gdzieś się to w końcu kumuluje. czy na szczeblu politycznym czy ludzkim w sensie jednostki.Ciężko zaprzeczyć.
Na koniec proboszcz gratuluje burmistrzowi małego miasteczka bo urodził mu sie syn. Burmistrz notabene z konkretnie lewicowej partii i bynajmniej na mszy go nie ma.
I tu sobie pomyślałem czy to byłoby możliwe w Polsce? tak po ludzku? A jeśli nie ... ciekawe czemu. Idę na kawę.