Witaj
jezeli wszedłeś na tego bloga to wiedz ze chciałem namotać kłebek banialuków i niedorzeczności nie majacych nic wspólnego z rzeczywistością. Nie udało mi się. Nie musiałem. Taka jest włoska rzeczywistość. ...lasciate ogni speranze...

niedziela, 29 kwietnia 2012

Poranek toskański jak każdy inny. Z rozbawieniem obserwuję czasem na facebooku i innych portalach różne ochy i achy nad toskańskim życiem i kilka dodanych zdjęć pocztówkowych w stylu Paradiso Toskania.A tu panie dzieju,normalne życie. Tyle ze po toskańsku. Po toskańsku wychodzę na poranną kawę, gdzieś po drodze korek zdumionych bazarowiczów którzy przyjechali rozładować swoje wozy ze szpargałami i nikt im nie powiedział że na jedynym dostępnym placyku jest dziecięcy festiwal a na skwerku obok nadmuchuje się wielka zjeżdżalnia "za 10 minut 3 euro". Stoją i zdumiewają się, nikt się nie pieni, nikt nie krzyczy... Jakiś litościwy tubylec dzwoni spokojnie do burmistrza. Idę dalej i zasiadam w mojej ulubionej kawiarni.Na przedpolu wywala się się wyjeżdżając na motocyklu z małej uliczki miejscowy policjant. Wielgaśna naklejka na szybie głosi że to eskorta startującego dziś lokalnego rajdu motocrossowców.Miej ich Panie w opiece! Motor świeżutko kupiony przez miasto stracił własnie lusterko i jakie nieważne fragmenciki.Pewnie zbędne. Bywalcy baru sączą kawę i nieśmiało komentują. Przewróconego policjanta stawia na koła dwóch przechodzących turystów z Milano. Na stoliku wielki artykuł o nowiutkiej włoskiej zabawce , pociągu Italo, 300km/h, 39 miejsc w kinie, sale relaksu itp a co najważniejsze zawrotna cena promocyjna z Mediolanu do Neapolu - 65 euro! Cóż - postęp kosztuje. Miasteczko powoli przeciąga się porannie i wypuszcza kolejnych amatorów kawy w ciasne uliczki. Z zewnątrz zaczynają wjeżdżać chmary crossowych motocykli, bazarnicy rozkładają jednak swoje namioty i stoiska. Zaczyna być ciasno. A my jak gdyby nigdy nic sączymy spoglądamy z barowego neutrum na świat. A kryzys? Przewala się nad nami jak pohukująca to to tam burza... Gdzieś w czeluściach domu w którym mieszkam, stawianego przez potomków księżnej na rzymskich jeszcze fundamentach, siedzi księżna i liczy metry. Metrażowy podatek (także od tarasów i przestrzeni nijak nie nadających się do użytku, straszne , szczerzyce zęby na włoskich posiadaczy EMU, przyjdzie jej niebawem zapłacić.Podobno jednorazowo.Ciarki przechodzą że w przyszłym roku sporo takich miejsc może być już w rękach chińskich, amerykańskich ba, rosyjskich może? Zobaczymy, kończyć trzeba kawę i ruszac dalej.