Witaj
jezeli wszedłeś na tego bloga to wiedz ze chciałem namotać kłebek banialuków i niedorzeczności nie majacych nic wspólnego z rzeczywistością. Nie udało mi się. Nie musiałem. Taka jest włoska rzeczywistość. ...lasciate ogni speranze...

niedziela, 13 listopada 2011

republika moja też

Kiedy idę ulicą nie zwracam specjalnej uwagi na kostki bruku. Chyba że jakoś szczególnie wystają. Kiedy zaczynają latać w powietrzu staram się jednak obserwować je ze szczególnym zainteresowaniem. Ba, nawet z wyprzedzeniem.
Patrzę (z zastrzeżeniem że w oknie telewizora i monitora) na wydarzenia 11 listopada , słucham brukowych opinii i rożnych wolnościowo równo uprawnieniowych filozofii. Ja ,jak to mówił kiedyś przedstawiając się przyszłej żonie kolega - prosty chłopak ze wsi jestem. Nie wyznaję się. Ale jak rozumiem coś mam na sumieniu. Mój dziadek był przedwojennym ułanem, jak jego brat. Mam do tego szacunek, bo to kawałek historii mojej rodziny. Do symboli, do munduru, do tradycji. Nie pamiętam żeby z tego powodu ktoś kiedyś w mojej okolicy spałował, pobił czy nawet zbluzgał niedwuznacznym słownictwem. Z tej czy innej strony. Nie sadzę też żebym sie z tym jakoś specjalnie musiał ukrywać, podobnie jak z tym że jestem katolikiem czy z tym że lubię dobre wino. Takie życie. Moje.
Ba! Przyznam się co więcej że uczestniczę w procesji na Boże Ciało a przed Wielkanocą klękam przed Bożym Grobem.Tak mam. I to, jak dotąd sądziłem moja sprawa.
I mam do tego prawo. Jako człowiek. Jako obywatel. Jako ja.
A tu nagle widzę że nie. Bo jak idę do kościoła to może to kogoś rozdrażnić. Jak złożę wiązankę pod kolumienką Piłsudskiego to może jestem faszystą i w nachalny manifestacyjny sposób narzucam ten faszyzm innym. A nie daj Bóg żebym się chciał przejść w starym strzeleckim płaszczu babci z okazji jakiejś rocznicy historycznej. Prowokator po prostu. Mam siedzieć cicho.
Co innego gdybym był gejem, mniejszością narodową, transseksualistą, antyglobalistą, anarchistą czy .... no kimś innym.
Mogę nosić długie pióra, dżinsy do pół tyłka, niebieskie pióra i być wolnym. Byle nie było to nic co moja rodzina szanowała do tej pory, co jest gdzies wpisane w historię, co ma jakikolwiek związek z wiara chrześcijańską czy wreszcie z moimi, dość statecznymi i mało prowokującymi. Ba przy mojej dosc dużej tolerancji nie zdarzało mi się piętnowanie dotąd żadnych innych prądów, subkultur, czy z mojego punktu widzenia - dziwactw. Kulturowych, seksualnych i religijnych. Róbta co chceta ,ale dajcie oddychać. Macie poglądy? Cudo. Szanujcie też moje.
Ale wygląda że nie. Że niedługo w świetle prawa będą mnie zganiać z ulicy gdy przeżegnam się przed kapliczką a kiedy nie zanucę w świątecznym okresie pod nosem kolędę wywala mnie z autobusu. Że nie będę mógł zaprotestować kiedy na moich oczach tłumek pseudoanarchistów (dajmy na to hiszpańskich ) będzie pił piwo siedząc na grobowcu legionistów - bo dla nich akurat nic to nie znaczy - a sam nie będę mógł wywiesić w polska rocznicę flagi. Bo to faszyzm, skrajny nacjonalizm i ostatni ciemnogród.
Już mi się naprawdę nie chce walczyć, tłumaczyć, budować barykad. Ale wiecie co?
Pójdę nostrzyć kosę.

Brak komentarzy: