Witaj
jezeli wszedłeś na tego bloga to wiedz ze chciałem namotać kłebek banialuków i niedorzeczności nie majacych nic wspólnego z rzeczywistością. Nie udało mi się. Nie musiałem. Taka jest włoska rzeczywistość. ...lasciate ogni speranze...

niedziela, 7 listopada 2010

niedzielny spacer 2

A niby takie pół godziny.Tymczasem opowiadanie trochę dłużej trwa. O czym pisałem ,o ryciu. I o pomniku. Typowym dla Włochów. Typowe jest jeszcze co innego.Właśnie mijamy casermę(koszary) karabinierów. Żeby było śmieszniej w odległym o 1,5 kilometra Chiusi Scalo jest druga. Wieksza. Ale to nie wszystko, w Chiusi Citta jest także prefektura Polizia Municipale. Ba , grunt to bezpieczeństwo. W CHiusi ''na dole'' mamy też ''prawdziwą policję'' z drogówką i oczywiście Guardia di Finanza (wszechmocną policję finansową).

Schodzimy z Piazza Settembre w dół.Śliczny widok na jezioro Chiusi, zamknięty łukiem starej miejskiej bramy,poniżej zaniedbanie trochę kolumny i baseny starej miejskiej łażni. Nad łukiem jednak wyrastają wzgórki które oddzielają nas od jeziora Trasimeno(Trazymeńskie, największe na półwyspie)Ale nad nimi... kłujące horyzont wierzchołki gór o wiele wiekszych,przedmurze Apeninów. Przechodzimy pomiędzy ślicznymi kamieniczkami i uliczką obiegającą miasto wokół,roztopy,wykopy i budowlane siatki.Ale za to w dole! Urwiska,skarpy z przycupniętymi kaktusami a za wąwozem strzelisty cmentarz na wzgórzu. Strzelisty bo najeżony cyprysami , strzelisty bo groby w tzw forno (półkach na scianie) pna sie do góry wokół starej kaplicy.

I dochodzimy do niewielkiego placyku nwowo wyłożonego kamieniem.Jeszcze jeden rzut oka na jezioro i jasniejace dzis w słońcu trawiaste szczyty Subazio nad Perugią i Asyżem.

Pół świata w butelce. Spacer wpędza nas w ulicę obok muzeum gdzie własnie prezentują wykopaliskach po Gotach i Longobardach w Chiusi. Rzeczywiście kalejdoskop kultur.Dom w którym mieszkam jest budowany na fundamentach jakiejś rzymskiej budowli, gdzies pod nim korytarze podziemnej trasy etruskiego labiryntu, nad fundamentami smukłą kamieniczkę pociągnięto w górę w XII wieku.A na scianie napis głoszący że z '' z tego ona przemawiał do zgromadzonych dziadzio Garibaldi''. Przekładaniec pokoleń i kultur,choć trzeba przyznać że jedni na drugich potrafili budować.

Przed nami jeszcze tętniący życiem teatr Masciani i już wchodzimy do małego parku Dei Forti z szeroko otwartą panoramą na dolinę zmierzającą ku Rzymowi. Widok przesłaniały w zeszłym roku wysokie, 4-6 metrowe łodygi kwiatów agawy rosnących na zboczu.W parku straszy popiersie Gracjana urodzonego w Chiusi (od reformy prawa i traktatów Gracjana) nie wiedzieć czemu z dziura w głowie.Zdaje sobie sprawy ze nie opowiedziałem nawet połowy. Ale czas sie wreszcie zatrzymać , całe dwadziescia minut marszu i pedałowania.

Kusi zapach kawy z Baru Centrale.

Brak komentarzy: